poniedziałek, 30 maja 2011

Po Karkonoszach i Berlinie

Bałtyk-Karkonosze oraz ProRACE Berlin za mną.

Pierwsze zwycięstwo w tym sezonie na drugim etapie Bałtyku zawdzięczam w pełni całej mojej drużynie, która w 100% wykonała wspaniałą pracę dla mnie. Tak samo było na trzecim etapie, ale popełniłem błąd w końcówce. Jechalem ostatniemu rozprowadzającemu tzn. Bartłomiejowi Matysiakowi na zakładce akurat od tej strony, w która odbijał i żeby uniknąć kolizji musiałem zahamować, a że zostało 200 metrów do mety, rywale zdążyli mnie wyprzedzić. Zwycięstwo było blisko, ale nie udało się powtórzyć drugiego 2 etapu. "Okraj" decydował o klasyfikacji generalnej. Co mogę powiedzieć wygrał najmocniejszy tego dnia, bo jazdę pod górę slaby kolarz nie wygra Ja pojechałem na maksimum moich możliwości, ale niestety to zabrakło do pierwszego miejsca. Skończyło się na szóstym, potem jeszcze walczyłem na ostatnim etapie żeby wskoczyć na podium, jednak zabrakło, grupa dosłownie na ostatnich metrach mnie doszła i skończyło się tylko na czwartym miejscu na etapie.

Na przemyślenia po Bałtyk - Karkonosze nie było czasu, bo zaraz po szóstym etapie pojechałem na ProRACE Berlin. Wyścig został rozegrany w okolicach Berlina. Cały czas po płaskim terenie, zaraz na początku poszła ucieczka, w której niestety nie było nikogo od nas. Ja na początku cierpiałem, ale za to była reszta ekipy, która wyszła na czoło peletonu i przez większość wyścigu goniła ucieczkę. Wiedzieliśmy, że Andre Schulze dobrze się czuje i będzie walczył, więc chłopacy długo się nie zastanawiali. Niestety na 6 km przed metą w tej samej kraksie uczestniczyłem tak ja jak i Schulze. Mi się jeszcze udało dojść peleton i zafiniszować na czternastym miejscu. Andre miał mniej szczęścia .Taki jest sport. Raz jest lepiej, raz gorzej, niektóre rzeczy są niezależne od nas.

Moim następnym startem będzie klasyk w Niemczech - 12 czerwca, a dokładnie w Lipsku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz