niedziela, 30 stycznia 2011

Sprinty w deszczu

Jesteśmy już przy końcu wyścigu więc podzielę się swymi wrażeniami. Startowaliśmy z malej wyspy Langkawi gdzie było bardzo ciepło, około 40 stopni.

Prawie każdy etap jechaliśmy bez większego zaangażowania, bo od samego początku przyjechaliśmy tutaj trenować. Aczkolwiek nie jesteśmy całkowicie bierni. Na każdym etapie pomagaliśmy Andre Schulze zdobyć jak najlepszą pozycję do finałowego finiszu.

Po licznych szóstych-siódmych miejscach dzisiaj na ósmym etapie Andre przegrał pierwsze miejsce po foto-finiszu dosłownie grubość opony.

Jeszcze mamy dwa etapy więc zapowiada się ciekawie, ponieważ nasz sprinter się czuje coraz lepiej i na pewno będziemy szukać zwycięstwa na tym wyścigu. Pogoda niestety juz nas nie rozpieszcza. Czwarty etap z rzędu jechaliśmy w deszczu, a dzisiejszy ósmy etap miał 155 kilometrów km i od samego startu do mety przebiegał w naprawdę niezłej ulewie.

Na pozostałe etapy na pewno nie zmienimy taktyki czyli w peletonie spokojnie, dopiero na samą końcówkę aktywnie czyli zabierać się w akcje lub pomagać Schulze.

Po tym wyścigu planuje krótki wypoczynek i prawdopodobnie wrócę 10 lutego do Hiszpanii na zgrupowanie, aby dalej szlifować formę na główne wyścigi sezonu.

piątek, 21 stycznia 2011

Po zimie, a przed Langkawi

Za mną już początek przygotowań do sezonu 2011. Po ciężkim grudniu w sensie pogodowym, w styczniu czas było się wybrać w ciepłe kraje.

Wyjechaliśmy całą grupą do Hiszpanii – Lloret de Mar. Treningi polegały głównie na długiej spokojnej jeździe, tak żeby się przyzwyczaić na nowo do ciężkiej pracy na rowerze. Zaczęliśmy od mniej wymagającego terenu (po płaskim), po czym stopniowo zwiększaliśmy długość pracy oraz wjeżdżaliśmy w cięższy teren.

W ten sposób wykonałem 9 treningów od 3h 30min do 5 h (wcześniej tzn. w Polsce jeździłem na rowerze górskim) przed zbliżającym się Tour de Langkawi do 23 stycznia do 1 lutego. Już jestem na miejscu w Langkawi (mała wyspa u wybrzeży Malezji), gdzie odbędzie się pierwszy etap, po którym promem przedostaniemy się na półwysep Malajski, gdzie odbędzie się reszta etapów. Pogoda i humory dopisują, więc w spokoju można zacząć nowy sezon:)

Na razie jesteśmy już po pierwszym dniu aklimatyzacji czyli 1h.30min na rowerze. Jeszcze mamy jeden dzień, który też wykorzystamy na "rozjechanie" po bardzo długiej podróży tzn. 24 godzinach spędzonych na walizkach.